top of page

Wędrówki po Moskwie

W zeszłym miesiącu byłem przez kilka dni w Moskwie. Wcześniej jedynie raz przejechałem przez miasto, do tego parokrotnie przesiadałem się na lotniskach Szeremietiewo i Domodiedowo. Po raz pierwszy zatem to Moskwa była moim celem podróży, czy właściwie rekonesansu, bo trudno zapoznać się przez cztery dni z dwunastomilionowym gigantem. Nie mogę też powiedzieć, że moim celem było zasięgnięcie informacji, co się w Rosji teraz dzieje, bo nie można wyciągać wniosków na podstawie Moskwy. Można pojechać i skonfrontować własne spostrzeżenia z tym, co się przeczytało w Internecie/usłyszało od znajomych, i to był oczywiście jeden z powodów mojego wyjazdu. W Moskwie jak w soczewce skupia się wszystko to, co dotyczy Rosji i z nią się kojarzy. Ale Moskwa to nie cała Rosja. Paradoksem jest to, że większość informacji, która do nas dociera stamtąd, pochodzi z Moskwy, że właśnie tam zapadają decyzje wiążące dla całego kraju, tam wędrują pieniądze wszystkich podatników i tam są one wydzielane regionom. Tam również pulsuje życie kulturalne o standardach europejskich i wreszcie to tam mają miejsce największe akcje protestacyjne. Tyle, że mieszkańców prowincji chyba niewiele to wszystko obchodzi. Mieszkaniec Moskwy, góral z Kaukazu, rolnik na Uralu i rybak na Kamczatce mają całkiem różne zmartwienia i problemy. Z drugiej strony prowincje spaja ze sobą właśnie Moskwa. Jak najbardziej w dosłownym sensie - bo federacją Rosja jest jedynie z nazwy, polityką wewnętrzną centralnie steruje stolica: nawet pociągi w całym kraju jeżdżą według czasu moskiewskiego. Ale też Moskwa stanowi, jak wcześniej za Związku Radzieckiego, symbol jedności kraju: 1 stycznia w kolejnych częściach Rosji północ wybija zegar na Kremlu i rozbrzmiewa hymn. Melodia również przypomina Związek Radziecki.

To wszystko zrozumiałem już wcześniej, a stwierdzenie, że Moskwa jest miastem kontrastów brzmi dość banalnie, aczkolwiek sprawdza się. Z lotniska Szeremietiewo do miasta najszybciej i najwygodniej można dotrzeć nowoczesną kolejką, tzw. Aeroekspresem. Akurat ten pociąg, którym jechałem był dość pusty i cichy. Tym silniejsze jest zderzenie z szumnym i zatłoczonym miastem po przyjeździe na Dworzec Białoruski.

To, co uderza od razu po przyjeździe do Moskwy, to ogromna liczba osób z Kaukazu i Azji Środkowej. Od etnicznych Rosjan można ich łatwo odróżnić po karnacji i akcencie. Przed dworcem proponują

do sprzedania właściwie wszystko: od kart SIM (w Rosji można je legalnie zakupić wyłącznie po okazaniu dowodu tożsamości) do urzędowych dokumentów in blanco. Są rzutcy, przedsiębiorczy, nachalni. Obok nich swoje usługi oferują Rosjanie: kierowcy busów mogą podwieźć do Kaługi i Smoleńska, kobiety wieszają na sobie tablice reklamowe i powtarzają do megafonów: "Kwiaciarnia, 24 godziny na dobę!".

W tak gigantycznym mieście usługi 24h, czy nawet banki pracujące codziennie są potrzebne. Miasto żyje szybko i intensywnie, czas jest na wagę złota. Ten pośpiech bardzo dobrze widać w metrze. Niektóre stacje zlokalizowane są bardzo głęboko, i czas potrzebny na przemieszczenie się schodami ruchomymi wynosi kilka minut. Wchodząc na eskalator, należy zawsze ustawić się z prawej strony, ponieważ strona lewa jest przeznaczona dla tych pasażerów, którzy nie chcą czekać i idą po schodach sami.

O moskiewskim metrze jeszcze napiszę osobno. Na razie dodam tylko, że akurat podczas mojego pobytu metro obchodziło 80. rocznicę powstania. Z tej okazji odbyła się parada zabytkowych taborów, natomiast zapowiedzi w pociągach czytały gwiazdy teatru i kina, m.in. znany w Polsce aktor i reżyser Nikita Michałkow. Jubileusz obchodzono pod hasłem "80 lat w rytmie stolicy".

Podróżując metrem, miałem okazję znaleźć się w różnych częściach Moskwy. W centrum dominują monumentalne kamienice:

Wiele z tych domów nazywa się "stalinkami", tym samym podając czas ich powstania. Ogromne kamienice, mające nawiązywać do neobaroku i neoklasycyzmu, na tle których człowiek niknie, sprawiają dość przytłaczające wrażenie. O wiele przyjaźniej prezentują się domy budowane przez kupców i fabrykantów w XIX wieku.

Domy w pobliżu Teatru na Tagance. Natężenie ruchu jest bardzo wysokie...

...ale wystarczyło przejść się trochę dalej po ulicy Niżniej Radiszczewskiej, gdzie samochodów było mało i mozna było zobaczyć takie właśnie domki. Wieżowiec na drugim planie to Dom na Wybrzeżu Kotielniczeskim. Po przejściu kolejnych kilkudziesięciu metrów znów zrobiło się tłocznie, ale już na ulicy Solanka ruch się zmniejszył.

Również w innych częściach centrum można iść po szumnej, zatłoczonej ulicy, której boczny zaułek będzie zupełnie cichym i spokonym. Przekonałem się o tym w okolicy centrum biznesowego Moskwa-City. Metrem dojechałem do stacji Studenczeskaja przy ulicy Kijowskiej. Samochodów było mało, sklepiki osiedlowe oblężenia nie przeżywały. Ale do pocztówki z małego miasteczka doklejone są te kolosy:

Kierując się w stronę kompleksu, nie mogłem nie trafić na ogromny Prospekt Kutuzowski. Ulica, nazwana na cześć jednego z bohaterów wojny z Napoleonem, stanowi jedną z głównych arterii Moskwy.

Jednocześnie boczne uliczki stanowią prawdziwą oazę spokoju. Są tam podwórka całkowicie odizolowane od miejskiego hałasu, które niczym nie różnią się od tych na prowincji...

...jedynie niektóre elementy przypominają, gdzie jesteśmy.

Poniżej jeszcze jedno zdjęcie z Prospektu Kutuzowskiego:

Moim zdaniem, pomnik Piotra Bagrationa, jeszcze jednego dowówdcy wojny 1812 r., jeden z radzieckich domów mieszkalnych oraz kompleks Moskwa-City w pewien sposób odzwierciedlają wszystkie transformacje, które dokonały się zarówno w samej Moskwie, jak i w całej Rosji.

Podczas pobytu przebywałem w podmoskiewskim mieście Reutow, o którym napiszę w kolejnym poście. Zapytałem tam znajomych, jak mieszka się w tak ogromnym mieście, jak duży wysiłek trzeba włożyć w to, aby dostać się na stację metra, dojechać kolejką do określonej dzielnicy, lub też wsiąść do samochodu i odstać swoje w korkach. Roman, który w Moskwie się urodził, bez wahania odpowiedział, że jeśli nie znasz innej rzeczywistości, to po prostu dobrze się w niej czujesz, że "czasami brak wyboru jest ułatwieniem". Dla Aleksandry, która pochodzi z Syberii, największym utrudnieniem jest właśnie konieczność jazdy metrem. "Przez to nie widzisz miasta, nie wiesz, co się dzieje".

Rzeczywiście, szkoda tego nie widzieć. Pobyt w Moskwie może być trudny i wyczerpujący, ale miasto ma swoją energię, którą dobrze jest poczuć. Liczne kontrapunkty i niespodzianki tworzą ten rytm stolicy, w którym już od 80 lat działa moskiewskie metro.

 

O blogu

Na blogu tym zamieszczam informację o kulturze rosyjskiej i staram się ją opisywać z różnych stron. Pod kulturą rozumiem literaturę, kino, teatr, sztuki plastyczne, ale również różne aspekty życia codziennego, historię
politykę i językoznawstwo.
A na deser - nieco
o podróżach, garść zdjęć
i przepisy kulinarne. 

  • Wix Facebook page
  • Wix Twitter page
  • Wix Google+ page
bottom of page