top of page

Historia Daszy

Daria Sorokina najpierw ostro protestowała przeciwko władzy, teraz równie gorąco ją popiera. Jest zupełnie innym człowiekiem, czy pozostała sobą? Nasuwa się film "Przypadek" Kieślowskiego.

Daria Sorokina, deputowana rady dzielnicy Bratiejewo. Źródło: gazeta-brateevo.ru

Obraz "Kandydatka niezależna" (ros. "Samowydwiżenka") w reż. Julii Kisielowej uczestniczył w październiku 2015 roku na festiwalu ArtDokFest w Moskwie i Petersburgu. Redakcja portalu kulturalnego Colta.ru we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla zorganizowała zaraz pod koniec ubiegłego roku otwarty pokaz, natomiast 22 stycznia b.r. na jeden dzień opublikowała film dla wszystkich zainteresowanych. Z tej właśnie możliwości skorzystałem. Reżyser filmu, Julia Kisielowa, zapoznała się ze swoją bohaterką w roku 2010, gdy pracowała nad dokumentem "Szerokie objęcia" (swoją drogą, w Polsce prezentowanym parę lat temu na festiwalu OFF Cinema w Poznaniu). Tamten film opowiadał o zorganizowanej pomocy emerytom, studentka Dasza Sorokina była jednym z wolontariuszy. Obie dziewczyny nawiązały kontakt, i sądząc z wywiadu reżyserki, zaprzyjaźniły się. W roku 2011 każda z nich podjęła decyzję: Dasza postanowiła wziąć udział w wyborach, a Julia - nakręcić o tym film. Przepraszam za dygresję, ale niektórym Czytelnikom zapewne należy się kilka słów wyjaśnień. W parlamencie rosyjskim zasiadają cztery partie: putinowska Jedna Rosja i opozycja (w związku z demonstrowaną lojalnością wobec Kremla nazywana zwłaszcza w Internecie opozycją "systemową") - partia komunistyczna (KPRF), skrajnie nacjonalistyczna partia Żyrinowskiego (LDPR) i socjaldemokratyczna Sprawiedliwa Rosja (SR). Ta struktura władzy kilka lat temu otrzymała dość nieprzyjemny cios od grupy obywateli, zwłaszcza w stolicy. Wszystko przez to, że jesienią 2011 roku Putin i Miedwiediew ogłosili o swojej zamianie stanowiskami, co wywołało oburzenie wielu ludzi, którzy zdążyli uznać prezydenturę Putina za rozdział zamknięty. W grudniu odbyły się wybory parlamentarne, podczas których w Internecie masowo nagłaśniano nieprawidłowości. To spowodowało, że pod koniec roku w wielu miastach, zwłaszcza w Moskwie i Petersburgu, odbyły się masowe protesty. 4 marca 2012 roku miały miejsce kolejne wybory, tym razem prezydenckie. Jak wiadomo, pierwsze miejsce zajął Władimir Putin. W przeddzień jego zaprzysiężenia - w dniu 6 maja - doszło do kolejnych demonstracji w całym kraju, aczkolwiek nie miały już tej siły, co wydarzenia zimowe. W Moskwie na Placu Bołotnym (Bołotnaja płoszczad') protestujący zostali brutalnie spacyfikowani przez policję, niektóre osoby otrzymały kary więzienia.

W Moskwie jednocześnie z wyborami prezydenckimi przeprowadzono wybory samorządowe, mówiąc w uproszczeniu - do rady każdej dzielnicy. Praca takiego radnego jest wymagająca i wykonywana bez stałych diet. A jednak Dasza Sorokina chciała zostać radną swojej dzielnicy Bratiejewo. Film rozpoczyna się właśnie od tej sceny.

Dziewczyna jest kandydatką niezależną, nie ma jednak możliwości stworzenia własnego sztabu i staruje z listy Sprawiedliwej Rosji, którą uważa za "najmniejsze zło". W kolejnych epizodach widzimy, jak Dasza sama roznosi swoje ulotki po kolejnych blokach, wchodzi do każdej klatki, wrzuca je do każdej skrzynki. Wszystkie pieniądze, które otrzymała od matki (15 tysięcy rubli - wówczas 1,5 tys. zł), wydaje na swoje plakaty wyborcze, żebym znajdować je potem walające się na chodniku. Bezcennej pomocy udzielają jej przyjaciele. Sama Julia Kisielowa opowiadała, że nie wierzyła w to, że jej bohaterka wygra wybory, i już planowała drugą część filmu, w której opowiadać będzie o jej opozycyjnej działalności. A jednak 4 marca wieczorem okazuje się, że Dasza została radną. W kolejnym epizodzie widzimy migawki z demonstracji 6 maja w Moskwie, gdy do protestujących zbliżają się już oddziały policji. Już po fakcie Dasza opowiada, jak została zatrzymana i wypuszczona w związku z jej mandatem radnej, i jak następnie chodziła na komisariat wstawiać się za zatrzymanymi kolegami. W kolejnych częściach widzimy ją już jako radną, gdy spotyka się z ludźmi, próbuje rozwiązywać ich problemy. Jednocześnie nie może sobie ułożyć życia osobistego, rozstaje się z chłopakiem. W 2014 r. jedzie na obóz dla prokremlowskich aktywistów. Z okazji święta 4 listopada bierze udział w marszu na tle flag rosyjskich i separatystycznych republik na Ukrainie (swoją drogą, ukraińskie służby wydały za nią list gończy w związku z jej poparciem dla separatystów).

Dasza Sorokina najpierw z pełnym przekonaniem mówi: „Jeszcze kilka lat, i jeśli tylko opozycja się nie podda, to Putin sam odejdzie”. Wypowiedziała to zdanie wkrótce potem, gdy została członkiem aparatu władzy (oczywiście na najbardziej podstawowym szczeblu, ale zawsze coś to znaczy). Dwa lata później widzimy ją, gdy siedzi u kosmetyczki, znacznie lepiej ubrana. Kiedyś chodziła na komisariat ws. zatrzymanych kolegów, teraz w towarzystwie policjanta sprawdza miejsca, gdzie nielegalnie mieszkają migranci. Przed wyborami sama chodziła z ulotkami, po dwóch latach umiejętnie komunikuje się za pomocą Instagramu i Facebooka. Na początku filmu o Żyrinowskim wypowiada się co najmniej z dystansem, później widzowie mają możliwość zobaczyć jej wspólne zdjęcie z politykiem. I tak dalej, i tak dalej…

Bohaterka filmu zmieniła w pewnym stopniu swoje zachowanie, ale tak naprawdę ma to charakter kosmetyczny. Prawdopodobnie pozostając przy ideałach opozycji ubierałaby się równie elegancko i dbała o swój PR w sieci – dla współczesnego polityka jest to elementarz.

Moim zdaniem film mówi cały czas o tej samej osobie. Na ekranie nie oglądamy historii człowieka, który zaprzedał się władzy i wymienił ideały na przywileje. Niewątpliwie taki wariant jest możliwy, i o takich ludziach można nakręcić dokument, ale nie jest to przypadek Darii Sorokiny. Sądząc po materiałach, które dostarczyła nam reżyserka, jej bohaterka tak naprawdę się nie zmieniła (w wywiadzie dla Colta wprawdzie słyszymy od reżyserki, że Dasza stała się bardziej spięta i władcza, ale po pierwsze nie widzimy tego w filmie, po drugie, jest to poniekąd naturalna konsekwencja jakiegokolwiek awansu). Z równym entuzjazmem i energią roznosi swoje ulotki wyborcze po skrzynkach pocztowych, co idzie gdzieś do drewnianego domku, żeby odwiedzić starszą kobietę, mieszkającą samotnie z psami (stojąc w błocie na obcasach, wygląda cokolwiek komicznie, i raczej jest tego świadoma). Ta sama wiotka blondynka idzie na policję, podpierając się dość wątpliwym autorytetem radnego dzielnicy, aby wypuścili opozycjonistów, a później nie boi się ogłaszać, że jej koleżanka z rady robi biznes na nielegalnych mieszkaniach dla migrantów. Trudno jest też stwierdzić, aby została jakąś beneficjentką systemu – do pracy radnego trzeba jeszcze dopłacać. Przechodząc z jedna na drugą stronę barykady, nie zagubiła w sobie ducha niezgody i nonkonformizmu oraz zachowała wrażliwość wobec starszych osób czy sierot.

Być może takie porównanie jest nieuprawnione, ale na myśl przychodzi mi Witek Długosz, bohater filmu „Przypadek” Kieślowskiego. Widzowie mają możliwość zobaczyć różne warianty życia bohatera, gdzie podejmuje on diametralnie różne decyzje, ale niezmienny pozostawał jego charakter i wartości, którymi się kierował.

Julia Kisielowa (Colta.ru)

Zdaje się, że podobnie myśli sama Kisielowa, która z dystansem podchodzi zarówno do opozycji, jak i do władzy i stwierdza, że Dasza w jednakowym stopniu chłonęła propagandę najpierw jednej, potem drugiej strony. Prywatnie lubiąc samą Sorokinę, krytycznie ocenia jej poglądy. Swojej opinii jednak Kisielowa absolutnie nie prezentuje w filmie. Daje tylko sygnały: widzimy policję na Placu Bołotnym, słyszymy najpierw antyputinowską wypowiedź Daszy a potem jej prorządowe uwagi, oglądamy migawki z obózu dla prokremlowskich aktywistów, wreszcie kadry z finalnego marsz na 4 listopada. Kisielowa opowiadała, że taka obiektywna, bezemocjonalna narracja była kłopotliwa dla niektórych widzów, którzy nie bardzo rozumieli, co mają myśleć o bohaterce.

Wystawienie oceny może być o tyle trudniejsze, że w filmie w żaden sposób nie jest zaznaczone, jak ewoluowały poglądy Darii. Mamy tylko jej wypowiedź już z roku 2014, gdy w towarzystwie mówi, że krytykowała Putina „za coś innego, niż liberałowie”. Koleżanka przerwała jej jednak, nie chcąc rozmawiać o polityce. Można za jakiś sygnał potraktować wypowiedź Daszy, gdy porównuje stosunek do kobiet w Rosji i na Zachodzie.

Na grudniowej dyskusji po pokazie filmu, na której sama bohaterka była obecna, ktoś poprosił ją, aby w końcu wyjaśniła, dlaczego wcześniej nie podobał się jej Putin. Tłumaczyła to jego polityką wobec Rosjan po rozpadzie Związku Radzieckiego. Z kolei zajęcie Krymu było dla niej sygnałem, że prezydent zmienił swoje działania w stosunku do rodaków. Natomiast z jej punktu widzenia krytyka Putina przez liberałów wynikała wyłącznie „ze znudzenia”. Jeżeli dorzucimy jej wspomnianą już uwagę na temat stosunku do kobiet w Rosji i na Zachodzie i dodamy, że lewicowość Sorokina postrzega jako wsparcie osób starszych i najuboższych, a nie homoseksualistów („inaczej niż w Europie”), to naszkicujemy sobie poglądy bohaterki filmu.

Wątpliwe jest, aby poglądy te pojawiły się nagle, czy aby zmieniła je radykalnie w ciągu dwóch lat. Przywiązanie do idei narodowo-konserwatywnych musiało pojawić się wcześniej, a wydarzenia roku 2014 były jedynie okazją, która pozwoliła owe myśli zademonstrować. Najpewniej dlatego nie ma w filmie wyraźnie zaznaczonej ewolucji poglądów. Osobiście znam ludzi, którzy stali na Bołotnej, a następnie wpisywali na portalach społecznościowych #krymnash. Historia Daszy Sorokiny nie jest więc jakimś odosobnionym przypadkiem. Kremlowskiej narracji w duchu konserwatywnym na pewno nie podziela tyle osób, ile wynika z oficjalnych sondaży. Ale obecnie jest to narracja, która skutecznie zagłusza inne, i cieszy się poparciem społecznym. Również młodego pokolenia. Źródła: - publikacja filmu i dyskusji po pokazie 13.12.2015 oraz wywiad z reżyserką na stronie colta.ru

- strona rady dzielnicy Bratiejewo z listą radnych

- osobista strona Darii Sorokiny

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

ZOBACZ TAKŻE

Wybrane wpisy
Najnowsze
Archiwum
Kurs rubla
100 PLN = 1468 RUB
wg kursu NBP
Na Facebooku
Warto zajrzeć
Skorzystaj z tagów
Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page