top of page

Ksenia na prezydenta

W ostatnich dniach w rosyjskim Internecie zahuczało. Ksenia Sobczak ogłosiła, że chce kandydować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Na YouTube opublikowała filmik (poniżej), w którym oświadczyła, że chce być "kandydatem przeciwko wszystkim". W domyśle: głos na nią to głos przeciwko pozostałym kandydatom. Na stronie gazety "Wiedomosti" napisała następnie artykuł, w którym powtórzyła swoje hasło.


O działaniach Sobczak napisały też media zachodnie, m.in. "The Washington Post", BBC i Deutsche Welle. Dziennikarze i blogerzy w kraju i za granicą (oczywiście zwłaszcza w kraju) zaczęli główkować, co znaczy ta decyzja. Ja też się nad tym zastanawiam.

Córka swojego ojca

Nie radziłbym robić jakieś analogie do polskich wyborów prezydenckich w 2015 r. Ówczesna kandydatka SLD, pani Ogórek, była osobą kompletnie nieznaną, a już po wyborach została celebrytką. Ksenia Sobczak jest w mass media od 2004 r., ciągnie się za nią sława "rosyjskiej Paris Hilton", a jej majątek kilka lat temu "Forbes" oceniał na ponad milion dolarów. Czy chodzi więc o to, że gwiazdeczka telewizji chce zrobić dookoła siebie więcej szumu? To nie jest takie proste. Zwłaszcza, jeśli spojrzeć na biografię Ksenii Anatoljewny.


Jak sama Sobczak powiedziała w filmiku, ma 36 lat. Urodziła się w Leningradzie w rodzinie Anatolija Sobczaka, miejscowego adwokata. Nazwisko ostało się po polskich przodkach, inni pradziadkowie Ksenii byli pochodzenia ukraińskiego, rosyjskiego i czeskiego. W wieku dziesięciu lat nasza bohaterka widziała wydarzenia przełomowe dla kraju, miasta i własnej rodziny. W 1991 r. rozpadał się Związek Radziecki, gród nad Newą powrócił do historycznej nazwy, a pierwszym merem Petersburga został jej ojciec.

W administracji Sobczaka od samego początku pracował Władimir Putin, najpierw jako szef Komitetu ds. Kontaktów z Zagranicą oraz Rady Kontroli Kasyn i Gier Hazardowych, a później jako bezpośredni zastępca mera. Na zdjęciach z lat dziewięćdziesiątych obok postawnego, charyzmatycznego Sobczaka zawsze widnieje (czasem nieco na uboczu, czasem z walizką szefa) Putin. Pomiędzy obydwoma politykami istniała wielka zażyłość i do dziś krążą plotki (raczej fałszywe), że to Putin jest ojcem chrzestnym Ksenii. Faktem jest, iż właśnie Sobczak znacząco pomógł Putinowi wybić się pod koniec dekady na najwyższe stanowiska. Gdy w 2000 r. Władimir Władimirowicz szedł ku prezydenturze, jego protektor nagle zmarł.

 

Pomiędzy ojcem Ksenii Sobczak a jego zastępcą, Władimirem Putinem, istniała wielka zażyłość. Do dziś krążą plotki, że Putin jest ojcem chrzestnym Ksenii.

 

Dom-2

Ksenia Sobczak, 2010 r.,, A.Savin, Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0

W tym czasie sama Ksenia ukończyła politologię na prestiżowym MGIMO (moskiewski uniwersytet dla dyplomatów). W 2004 r. zaczęła się jej kariera w telewizji: została prowadzącą reality show Dom-2 na kanale TNT. W latach dwutysięcznych panowała moda na tego typu programy (w Polsce w tym samym czasie Polsat produkował Bar, a TVN transmitował Wszystko o Miriam). Ich poziom intelektualny był zatrważający, ale zaskarbiały sobie sympatię widowni i przynosiły bajeczny dochód uczestnikom, twórcom i prowadzącym. Dom-2 zresztą do tej pory jest emitowany i wkrótce będzie liczył sobie 5000 odcinków. Sama Ksenia prowadziła ten program bardzo długo, bo aż do 2012 r., i siłą rzeczy stała się jego twarzą. Była też uosobieniem tej dynamicznej, wyzwolonej i nieprzyzwoicie bogatej Moskwy lat dwutysięcznych (nieważne, na ile stereotyp stolicy odpowiadał prawdzie, jak to ze stereotypami bywa). Oprócz Domu-2 Ksenia prowadziła i inne reality show, jak Poslednij gieroj czy Błondinka w szokoładzie (być "w szokoładzie" - prowadzić beztroskie, pełne powodzeń życie), liczne imprezy korporacyjne, udzielała się w talk show. Stała się jedną z gwiazd najważniejszego kanału telewizji (Pierwyj kanał) i pod koniec dekady była już znana z tego, że jest znana.


Opozycjonistka

I tu zaczęło się następne dziesięciolecie. W grudniu 2011 roku po wyborach parlamentarnych obywatele wyszli na ulice miast z protestami (szerzej pisałem o tym w osobnym artykule). Do opozycyjnych polityków (to wtedy zaczęła się krajowa kariera Aleksieja Nawalnego) i dziennikarzy, którzy w Moskwie przemawiali podczas demonstracji, dołączyła i Ksenia Sobczak.


W wywiadzie dla radia "Echo Moskwy" ówczesna gwiazda telewizji mówiła tak: w naszym kraju jest wiele niezadowolonych osób nie tylko wśród tych pokrzywdzonych, którym coś odebrano. Paradoks polega na tym, że na Plac Bołotny po raz pierwszy wyszli właśnie ci, którzy powinni byli teoretycznie siedzieć w domu w wygodnym fotelu. [...] Tak razem ze mną żyło całe pokolenie, na zasadzie, że róbcie co chcecie, ale nie pchajcie się do naszej polityki.


Tak jak wspominałem w poprzednim tekście, atmosfera protestu, choć słabnąca, utrzymała się do wiosny 2012 r., czyli do wyborów prezydenckich. Zaangażowanie Ksenii w kolejnych miesiącach było już znacznie mniejsze, aczkolwiek w 2012 r. została członkiem rady koordynacyjnej stworzonej przez opozycję i działania władz dotknęły ją dość mocno.


8 maja, czyli krótko po zajściach na Placu Bołotnym w Moskwie, została zatrzymana przez policję. W lipcu przestała prowadzić Dom-2 i generalnie zniknęła z państwowej telewizji. Znalazła zatrudnienie w niezależnej telewizji Dożd', gdzie do tej pory prowadzi autorskie audycje (m.in. cykl wywiadów "Sobczak na żywo").

 

W poprzedniej dekadzie Ksenia była gwiazdą państwowej telewizji, prowadzącą reality show i celebrytką. Po 2012 r. zaczęła się udzielać w niezależnej TV Dożd' i prowadzić programy publicystyczne.

 

We wspomnianym artykule Sobczak nie sformułowała szczegółowego programu i przedstawiła ogólne postulaty: reformy sądów, likwidacji nieformalnej cenzury, decentralizacji władzy. Konkretnym punktem był apel o zniesienie osławionego artykułu 282 kodeksu karnego (nawoływanie do nienawiści; w ostatnich latach wzrosła liczba skazanych osób, w tym niekoniecznie ekstremistów).


W dniu 24 października ewentualna kandydatka na konferencji prasowej oficjalnie ogłosiła swój program. Zapowiedziała, że chce być "głosem swojego pokolenia" i że jeśli nawet teraz nie wygra wyborów, to w przyszłości "jej generacja na pewno dojdzie do władzy i będzie tworzyć swoją rzeczywistość". Zaapelowała o uwolnienie więźniów: ukraińskiego reżysera Olega Siencowa, Olega Nawalnego (brata Aleksieja), czy Kiriłła Sieriebriennikowa. Ogłosiła też, że szefem jej sztabu wyborczego będzie Igor Małaszenko, ten sam, który w 1996 r. kierował kampanią Jelcyna. Odpowiedziała też na pytania publiczności. O Putinie powiedziała krótko, że "w trudnym momencie uratował jej ojca, i jest mu wdzięczna jako człowiekowi, ale jest przeciwko Putinowi-politykowi, który jest u władzy już 18 lat".


Echem w Internecie odbiła się wypowiedź Sobczak ws. Krymu: "z punktu widzenia prawa międzynarodowego Krym jest ukraiński, a na studiach uczono mnie, że umów należy dotrzymywać". Ostro zareagowali m.in. Władimir Żyrinowski i obecne kierownictwo Republiki Krym. Natalia Pokłonska, obecna deputowana Dumy Państwowej, a wcześniej prokurator generalny na Krymie, oskarżyła Sobczak o "brak szacunku do ludzi i ojczyzny" i dodała, że "Ukraina i Rosja to bratnie narody i jedna całość". Sobczak skrytykował też rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. Ciekawe, że w 2014 r. Ksenia była cokolwiek innego zdania o półwyspie. Internet pamięta, więc od razu wypomniano jej, że trzy lata temu na Twitterze napisała: Wszyscy moi przyjaciele są przeciwko Krymowi [aneksji], a ja sama z dumą uważam, że to znakomicie rozegrana polityczna kombinacja.


Zgodnie z rosyjskim kodeksem karnym podobne wypowiedzi (mam na myśli oczywiście tę z konferencji prasowej) mogą być uznane za przejaw separatyzmu i karane sądownie. Póki co jednak Ksenia Sobczak nie została pociągnięta do odpowiedzialności. Dla wielu komentatorów to jeden z dowodów, że ewentualna kandydatura Sobczak to manewr Kremla.

 

Od ponad tygodnia w rosyjskim Internecie trwa debata, czy Sobczak jest niezależną kandydatką, czy marionetką Kremla.

 

Sobczak zamiast Nawalnego

Właściwie wszyscy w Rosji są przekonani, że zwycięzcą wyborów będzie ta sama osoba, co zawsze. Ksenia Sobczak, sądząc z jej wypowiedzi, też jest tego zdania. Najprawdopodobniej kontrkandydatami będą nacjonalista Żyrinowski i komunista Ziuganow (ten sam, który w 1996 r. był głównym rywalem Jelcyna). Właśnie przeciwko takiej sytuacji występuje Sobczak. Ale uczestnicząc w wyborach, sama je legitymizuje. Czy nie jest to dokładnie to, o co może chodzić Putinowi? O znalezienie rywala (czy też rywalki), z którym (z którą) będzie można łatwo wygrać, ale też podkreślić, że drugie miejsce zajęła osoba, która kontestowała obecne elity, i tym samym zademonstrować, że Rosja jest krajem demokratycznym? Jest cokolwiek zabawne, że w 2012 r. Sobczak tak postrzegała kandydaturę Michaiła Prochorowa, miliardera, który na ówczesnych wyborach zajął trzecie miejsce.


Oficjalnie kampania jeszcze się nie zaczęła, do grudnia osoby ubiegające się o udział w wyborach muszą zebrać 100 tysięcy podpisów (wg stanu na 26 października, Sobczak zebrała 11,5 tysięcy głosów). Najprawdopodobniej jednak nie zostanie dopuszczony - i tym samym będzie wielkim nieobecnym - Aleksiej Nawalny. Obecnie spośród rosyjskich opozycyjnych polityków tylko on jest w stanie wyprowadzić ludzi, w tym bardzo młodych, urodzonych już w epoce Putina, na ulicę. Robił to zresztą już skutecznie, do tego nie istniejąc w państwowych mediach, a jedynie na YouTube. Był już wielokrotnie zatrzymywany, a podczas jednego z napadów mało nie został okaleczony.


Być może w 2018 r., gdyby Nawalny został dopuszczony, odbyłby debatę z Putinem, a procedury głosowania byłyby czyste jak łza - obecny prezydent i tak by wygrał. Oczywiście nie dysponuję żadnymi obiektywnymi danymi, to tylko przypuszczenia. Ale obecne kierownictwo Kremla nie może dopuścić Nawalnego. Od czasów Arabskiej Wiosny i zwłaszcza od drugiego Majdanu na Ukrainie rosyjska władza postrzega wyjście obywateli na ulicę jako największe zagrożenie dla stabilności państwa. I dopuszczenie człowieka, który swoją pozycję zbudował między innymi na publicznych protestach, z punktu widzenia Kremla byłoby przyznaniem się do porażki. O ile łatwiej jest dopuścić przedstawicielkę liberałów, którzy w 2011 r. nie osiągnęli swoich celów, do tego kojarzoną z establishmentem i programami miernej jakości. Być może jest to też test samego systemu: lata 2012-2017 to w rosyjskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej okres napięcia i konfrontacji; jednocześnie poziom życia obywateli znacznie się obniżył. W latach dwudziestych zapewne zaistnieje konieczność reform i może probierzem, jak bardzo są one potrzebne, jest ilość głosów oddanych na Ksenię Sobczak.


Źródła:



Powiązane posty

Zobacz wszystkie

ZOBACZ TAKŻE

Wybrane wpisy
Najnowsze
Archiwum
Kurs rubla
100 PLN = 1468 RUB
wg kursu NBP
Na Facebooku
Warto zajrzeć
Skorzystaj z tagów
Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page