top of page

"Russkij bunt". Plac Bołotny.


Skandale wokół wyborów do Dumy i powrót Władimira Putina na stanowisko prezydenta wywołały protesty w wielu miastach, ale demonstracje zakończyły się reakcją władz w Moskwie 6 maja 2012 r.


Не дай Бог увидеть русский бунт, бессмысленный и беспощадный.

Nie daj Bóg, żebym zobaczył rosyjski bunt, bezmyślny i bezlitosny... (A.S.Puszkin)


Skala protestów ulicznych 26 marca 2017 r. była zaskoczeniem dla wszystkich: dla samych organizatorów, dla społeczeństwa, władzy i zagranicznych obserwatorów. Łącznie do demonstracji doszło w 82 miastach; tak potężne protesty odbyły się po raz pierwszy od kilku lat.



Dlatego warto cofnąć się do początków naszej dekady, żeby omówić poprzednie demonstracje. W tym artykule skupimy się na protestach z lat 2010-2012, w kolejnych mowa będzie o reakcji władz w latach 2012-2013, o krymskiej euforii, i dopiero potem porozmawiamy o ostatnich zajściach. O wydarzeniach z 26 marca nie da się mówić bez takich pojęć jak np. Plac Bołotny, #krymnasz czy nieusankcjonowane zgromadzenie. Ostatnie protesty mogą też sugerować, że relacje władza-część społeczeństwa w Rosji Putina przechodzą do kolejnej fazy.


Nieftiedollary, Skołkowo i policja

Komentatorzy na ogół mówią, że w pierwszej dekadzie rządów prezydenta (pod nią rozumie się też kadencję D. Miedwiediewa) panowała nieformalna umowa: władza i wyborcy bogacą się i nie patrzą sobie nawzajem na ręce. W tym czasie cena ropy na rynkach światowych wzrosła tak bardzo, że państwo rosyjskie mogło zbijać na eksporcie surowców fortunę (tzw. petrodolary). Partia władzy, czyli Jedna Rosja, mogła bez przeszkód budować swoje imperium i praktycznie podporządkować sobie silnych w latach 90. komunistów Ziuganowa i populistów Żyrinowskiego. Z kolei poziom życia zwykłych Rosjan, zwłaszcza w wielkich miastach znacznie się podwyższył: wzrosły zarobki, ludzie zaczęli więcej kupować i jeździć za granicę. Jako że do dobrego człowiek bardzo łatwo się przyzwyczaja, Rosjanie zaczęli traktować konsumpcję dóbr jako coś oczywistego.


W okresie prosperity społeczeństwo za apolityczność otrzymywało od władzy względny dobrobyt i względną wolność słowa.


W tym okresie przestrzeń dla swobodnej wypowiedzi nadal była szeroka, choć Jedna Rosja zdążyła sobie podporządkować część mediów (m.in. głośna sprawa przejęcia niezależnej telewizji NTW). Głośna była sprawa zamordowania w 2006 r. dziennikarki "Nowej Gazety", Anny Politkowskiej, piszącej o Czeczenii czy Biesłanie. Wokół tego zabójstwa pojawiły się rozmaite wersje i choć bezpośredni sprawcy zostali osądzeni i skazani, do dziś nie ustalono, kto dał samo zlecenie.


Niemniej jednak nadal funkcjonowały niezależne gazety ("Nowaja Gazeta") czy portale internetowe (lenta.ru). Oprócz tego w minionej dekadzie na szeroką skalę zaczęto korzystać z Internetu. W sieci wolność słowa miała się bardzo dobrze za sprawą blogów (m.in. w Livejournal.com), YouTube (rosyjskojęzyczna wersja wystartowała w 2007 r.) czy portali społecznościowych (Facebook, ale zwłaszcza VKontakte).


Zmiana głowy państwa w 2008 roku została przyjęta jako dowód dalszej liberalizacji: oto Władimir Putin oddał stanowisko po dwóch kadencjach przewidzianych w konstytucji i zadowolił się drugoplanową rolą premiera. Nowy prezydent podkreślał, że należy skupić się na rozwoju technologicznym. Sztandarowym projektem jego kadencji było centrum innowacji w Skołkowie, reklamowane jako "rosyjska Dolina Krzemowa". Image Miedwiediewa jako polityka idącego z duchem czasu znacznie odbiegał od wizerunku poprzednika. Prezydent szybko znany stał się z aktywnego korzystania z portali społecznościowych (zwłaszcza Twittera) i techniki Apple. Jednym ze znaków modernizacji była też reforma organów bezpieczeństwa: mającą niskie poparcie milicję zastąpiono policją.


Z drugiej strony pod koniec 2008 roku wprowadzono poprawkę do konstytucji, wydłużającej kadencję prezydenta do sześciu lat (zamiast dotychczasowych czterech).


Roszada i 128%

Model relacji władza-społeczeństwo utrzymał się do 2011 roku. Wtedy na kongresie Jednej Rosji prezydent Miedwiediew ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję, od przyszłego roku będzie premierem, a partia jako kandydata wystawi znowu Putina. Było to możliwe w związku ze zmianą konstytucji: do artykułu "Ta sama osoba nie może zajmować stanowiska prezydenta dłużej niż dwie kadencje" dopisano "z rzędu".


Ta "roszada" na stanowiskach wywołała falę krytyki w Internecie; ogromna liczba negatywnych komentarzy pojawiła się na koncie Miedwiediewa na Twitterze. Mimo wszystko ludzie na ulice nie wyszli.


Miarka przebrała się podczas wyborów parlamentarnych w grudniu 2011 r. Zwycięstwo odniosła Jedna Rosja, oprócz niej do parlamentu weszły lojalne Kremlowi partia komunistyczna, partia Żyrinowskiego oraz lewicowa Sprawiedliwa Rosja. Wszystkie inne ugrupowania pozostały bez reprezentacji w Dumie. Jednocześnie w Internecie (nie tylko na forach i portalach społecznościowych, ale i stronach oficjalnych mediów) masowo zaczęły pojawiać się informacje o rozmaitych "cudach nad urną". Czarę goryczy przepełniła wiadomość na kanale Rossija 24, zgodnie z którą partia Kremla zebrała w jednym z obwodów ponad 60% głosów przy frekwencji... 128%. Część społeczeństwa odebrała to jako policzek i tym razem wyszła z domów.


W dniach 4-6 grudnia 2011 r. w Moskwie protestowali przedstawiciele różnych środowisk. Na scenach występowali albo po prostu brali udział m.in. były premier Borys Niemcow, prawnik Aleksiej Nawalny, krytyk muzyczny Artemij Troicki, pisarz Borys Akunin, dziennikarz i poeta Dmitrij Bykow, dziennikarz Wiktor Szenderowicz, dziennikarka Bożena Rynska, bloger Ilja Warłamow. Łącznie w zgromadzeniach udział wzięło ponad 10 tysięcy osób. Wszystkie demonstracje zakończyły się starciami z policją i zatrzymaniami.


Tydzień później, 10 grudnia, na Placu Bołotnym (Bołotnaja płoszczad') w Moskwie w kolejnej demonstracji udział mogło wziąć (wg niektórych danych) nawet 150 tysięcy osób. Akcje protestacyjne odbyły się też w innych miastach, jak w Petersburgu, Jekaterynburgu, Ufie czy Władywostoku. Hasłem protestów było: "Za uczciwe wybory". Demonstrujący żądali przeprowadzenia ponownych wyborów, a nawet dymisji rządu i prezydenta. Wśród haseł można było usłyszeć "Złodziej Putin" ("Putin - wor") czy "Jedna Rosja to partia oszustów i złodziei" (Jedinaja Rossija - partija żulikow i worow"). Ogólnokrajowym symbolem protestów stała się biała wstążka.


W grudniu 2011 r. informacja o zwycięstwie Jednej Rosji przy 128% frekwencji była dla części wyborców policzkiem i szyderstwem ze strony władzy całkowicie odklejonej od rzeczywistości.


Władimir Putin określił protestujących "ludźmi mającymi obywatelstwo rosyjskie, ale działającymi w interesach obcego państwa i za obce pieniądze". Poeta Dmitrij Bykow i aktor Michaił Jefremow nagrali wtedy satyryczny filmik w ramach cyklu "Obywatel poeta" ("Grażdanin poet"), który warto przytoczyć tu w całości.

Jeszcze jedna ogólnokrajowa fala demonstracji przeszła 24 grudnia 2011 r. W Moskwie na Prospekcie Sacharowa zebrało się ponad 100 tysięcy ludzi. Protesty miały też miejsce w Petersburgu i wielu innych miastach (sam byłem świadkami protestów w syberyjskim Tomsku).


Demontranci, wśród których byli liberałowie, skrajna lewica, anarchiści czy narodowcy, byli zdania, że głosowanie na Jedną Rosję jest obciachem.


Należy pamiętać, że protesty 2011 r. w największym stopniu zmobilizowały mieszkańców obu stolic (Moskwy i Petersburga); na prowincji wzięło w nich udział znacznie mniej osób. Z drugiej strony dla demonstrantów bardzo duże znaczenie miał fakt, że nie są osamotnieni w swoich działaniach, że właściwie w każdym dużym mieście znajduje się przynajmniej niewielka grupa protestujących.


Okazało się, że przeciwko partii władzy zjednoczyły się bardzo różne grupy: w marszach szli obok siebie liberalni demokraci z partii Jabłoko, narodowcy z ruchu "Russkije", anarchiści czy narodowi bolszewicy z partii Inna Rosja pod kier. Eduarda Limonowa. Mimo kompletnie różnych wizji kraju demonstranci zgadzali się między sobą, że głosowanie na Jedną Rosję pogłębia regres i jest po prostu obciachem. W tym czasie na czele opozycji obok Grigorija Jawlińskiego, Michaiła Kasjanowa, Niemcowa czy Garri Kasparowa pojawiły się też nowe twarze: po raz pierwszy zrobiło się głośno między innymi o Nawalnym.


Plac Bołotny

Atmosfera protestu utrzymała się i po Nowym Roku. Oliwy do ognia dolewały wybory prezydenckie w marcu. Spodziewany powrót Władimira Putina na Kreml (same wybory odbyły się 4 marca) wywołał kolejne demonstracje: w lutym na ulice w Moskwie wyszło nawet do 200 tysięcy osób, w marcu i w kwietniu do akcji protestacyjnych dołączyli mieszkańcy innych miast.


Najbardziej brzemienną w skutki był jednak moskiewski protest 6 maja, czyli w przeddzień inaguracji Putina na prezydenta. Demonstracja w centrum stolicy była jedną z wielu w całym kraju (w Tomsku również byłem świadkiem pochodu protestacyjnego), ale z oczywistych powodów uwaga Rosjan była skupiona właśnie na niej.


Na wiele dni przed tym wydarzeniem trwała agitacja w internecie: zachęcano do udziału w marszu, ale z dużo mniejszym zaangażowaniem niż zimą. Głównym organizatorem pochodu stał się mało dotąd znany Siergiej Udalcow, lider skrajnie lewicowej Awangardy Czerwonej Młodzieży. Nie wszystkie osoby, które udzielały się podczas grudniowych protestów, wzięły udział w przygotowaniu tego marszu. Do demonstrantów przyłączyli się jednak najbardziej charyzmatyczni przywódcy opozycji, czyli Niemcow i Nawalny. W marszu, który nosił nazwę "Marszu Milionów", udział wzięło (wg organizatorów), ok 50 tysięcy osób, choć podawane są też i mniejsze liczby: policja podawała liczbę 8 tysięcy.

Graffiti w Nowosybirsku, maj 2012 r.

Pochód, który odbywał sie w centrum miasta, zatrzymał się na Placu Bołotnym. Tam doszło do starć z policją. Zgromadzenie zostało rozwiązane, a około 400 osób zatrzymano, części z nich postawiono zarzuty prokuratorskie. Była to najbardziej brutalna reakcja władzy na protesty władzy.


Dzień później Władimir Putin złożył przysięgę prezydencką. Parlament, przeciwko któremu protestowano w grudniu, znowelizował ustawę o zgromadzeniach publicznych, przeciwko zatrzymanym demonstrantom wszczęto postępowanie sądowe. Protesty 2011-2012 roku nie osiągnęły więc zakładanego celu, wywołały natomiast zaostrzoną reakcję administracji państwowej. O działaniach władz i opozycji "po Bołotnym" w następnym rozdziale.















Powiązane posty

Zobacz wszystkie

ZOBACZ TAKŻE

Wybrane wpisy
Najnowsze
Archiwum
Kurs rubla
100 PLN = 1468 RUB
wg kursu NBP
Na Facebooku
Warto zajrzeć
Skorzystaj z tagów
Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page