top of page

Vox populi: Runet o Trumpie

Rezultaty wyborów w Stanach Zjednoczonych były omawiane i w rosyjskim Internecie. Czy faktycznie zwycięstwo Donalda Trumpa i porażka Hillary Clinton tak bardzo cieszą przeciętnych Rosjan?

© RIA Novosti, fot. Anton Denisow.

Przy poszukiwaniu źródeł dla tego wpisu wybrałem blogi na portalu LiveJournal, w rosyjskim nternecie określanym jako Żywoj Żurnał, w skrócie ŻeŻe. Obok portali społecznościowych (rodzimego VK czy Facebooka) jest to jeden z popularniejszych adresów Runetu. I choć właścicielem rosyjskojęzycznego LJ jest moskiewski gigant "Rambler-Afisza-SUP", to serwery tej platformy znajdują się w USA.

A skoro mówimy o Ameryce...

Mija prawie tydzień od zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Właściwie każdy użytkownik Internetu zetknął się z jego ogólnym programem wyborczym; które punkty zostaną zrealizowane, czas pokaże. Wiadomo, że oprócz postulatów zaostrzenia polityki migracyjnej czy dalszej walki z terroryzmem Trump odniósł się również do stosunków z Rosją. Wypowiedzi prezydenta-elekta na ten temat były już wielokrotnie wałkowane przez rozmaite media (niezależnie od ich politycznej proweniencji). Powszechnie mówi się również o nieoficjalnym poparciu Kremla dla kandydatury Trumpa, a media obiegły zdjęcia deputowanych rosyjskiej Dumy, którzy zwycięstwo miliardera uczcili owacją na stojąco.

Wszystkie te obrazki są już znane. Bardziej interesują mnie reakcje zwykłych użytkowników Runetu, i o niektórych z nich piszę tutaj.

Na przykład użytkownik daily_madness w tekście Donald Trump i Rossija stwierdza, że zmiana w Białym Domu oznacza koniec antyrosyjskich sankcji nałozonych przez USA, bowiem jako pragmatyczny biznesmen Trump postawi na wspólną walkę z Państwem Islamskim. A to oznacza ożywienie w rosyjskiej gospodarce, która "potrzebuje zniesienia sankcji". Oczywiście wyrachowanie nowego prezydenta będzie miało i drugą stronę - na przykład Rosja może zostać zmuszona do wycofania się z Donbasu w zamian za ekonomiczną współpracę. Jako dodatkowe rezulaty nowej prezydentury użytkownik przewiduje też ewentualne aresztowanie George'a Sorosa oraz stwierdza, że do wojny z Ameryką nie dojdzie - inaczej, niż gdyby prezydentem została H. Clinton.

O chęć sprowokowania wojny oraz "rusofobię" kandydatkę demokratów oskarża też użytkownik crimsonalter w tekście Czto znaczit Trump dla nefti i rubla. Z punktu widzenia blogera Rosja będzie mogła "dogadać się" z USA w kwestii Ukrainy i Syrii, choć sam Trump nie uzna aneksji Krymu, aby zadowolić część republikańskich wyborców. Nie będzie też jednak dążył do obniżenia cen ropy, a mając napięte relacje z kierownictwem liberalnej Unii Europejskiej, nie będzie dążył do podtrzymania unijnych sankcji przeciwko Rosji. Użytkownik zwraca też uwagę na postulat Trumpa, aby kraje członkowskie NATO podwyższyły swój budżet na obronność, nie korzystając z amerykańskiego wsparcia.

Na świat oczami Donalda Trumpa proponuje w tak zatytułowanym artykule bloger pavel_shiliplin. Ten internauta dowodzi z kolei, że polityka nowego prezydenta nie będzie różnić się znacząco od działań poprzedników, bowiem Trump "jest patriotą swojego kraju". Szypilin uważa więc, że Amerykanie będą dozbrajać kraje na wschodniej flance NATO i nie zrezygnują ze swej obecności na Bliskim Wschodzie czy Azji Południowo-Wschodniej, gdyż działania przeciwko Rosji i Chinom oznaczają korzyść dla USA. Zmienić się może jedynie retoryka, być może Trump uzna Krym za część Rosji oraz niepodległość Abchazji i Osetii Południowej ("co będzie konstatacją faktów"), aby zagwarantować sobie przychylność Putina dla rozmaitych działań.

Wszyscy autorzy podają swoje stwierdzenia w takim stylu, jakby byli co najmniej amerykanistami, specjalistami ds. bezpieczeństwa lub innymi znawcami stosunków międzynarodowych. W rzeczywistości bardziej to retoryka w stylu "nie znam się, to się wypowiem". O samym Trumpie niczego z tych postów dowiedzieć się nie da. Po co więc się o tym piszę?

Powtarzam: ciekawiło mnie to, co myślą o wydarzeniach zza oceanu (z punktu widzenia Rosjan zza obu oceanów) zwykli ludzie, którym tylko - tak samo jak mnie czy większości Czytelników - wydaje się, że posiedli jakąś niezwykłą wiedzę o świecie.

I parafrazując ostatni cytowany wpis: chwilami warto spojrzeć na świat oczami Rosjan, przynajmniej niektórych. Z lektury wpisów wynika kilka uproszczonych wniosków dotyczących rosyjskiej narracji:

1. Świat to strefa wpływów i walk o narodowe interesy. Rosja jest na tej mapie jednym z liczących się graczy, a główny rywal to Ameryka, która pod pozorem eksportu demokracji organizuje "kolorowe rewolucje" w różnych krajach (państwa Bliskiego Wschodu, Ukraina), wspiera nastroje rusofobiczne w Europie oraz prowadzi w samej Rosji działania destabilizujące (wykorzystując w tym celu organizacje pozarządowe). Samym Rosjanom nie pozostaje nic innego, jak bronić swojej godności, tradycji i narodowych interesów przed obcymi. Wybór Trumpa to nie "reset", ale spokojniejszy etap ciągłej rozgrywki.

2. Rosyjscy blogerzy piszą o negatywnym wpływie zachodnich sankcji i uzależnieniu krajowej gospodarki od eksportu surowców. Ten wniosek paradokalnie łączy się z pierwszym: ostatni bloger pisze o kampanii syryjskiej jako o "zajęciu ważnego pola na światowej szachownicy". A więc mimo problemów gospodarczych (punkt 2.) najważniejsze jest "pilnowanie narodowych interesów" (punkt 1.).

3. Ostatni wniosek jest najbardziej pocieszający. Jak już pisałem, ulga rosyjskich blogerów w związku z porażką Clinton wiąże się z obawami, że spory wokół Syrii mogą przerodzić się w otwartą wojnę. Mimo kultu militariów parcie do wojny nie jest w społeczeństwie rosyjskim powszechne.

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

ZOBACZ TAKŻE

Wybrane wpisy
Najnowsze
Archiwum
Kurs rubla
100 PLN = 1468 RUB
wg kursu NBP
Na Facebooku
Warto zajrzeć
Skorzystaj z tagów
Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page